jak-szpachlowac.pl

Czym najlepiej szpachlować stare ściany w 2025 roku?

Redakcja 2025-04-26 11:49 | 14:96 min czytania | Odsłon: 4 | Udostępnij:

Remont starego mieszkania czy domu to często wejście do krainy niespodzianek, gdzie ściany potrafią skrywać sekrety sprzed dekad. W przeciwieństwie do gładkich, świeżo postawionych murów, renowacja starych powierzchni to wyzwanie, które wymaga nie tylko odpowiedniej techniki, ale i materiałów. Kiedy stajesz przed pytaniem Czym szpachlować stare ściany, kluczowa odpowiedź brzmi: wybór zależy od kondycji podłoża – do wyboru masz głównie specjalistyczne masy naprawcze do ubytków i pęknięć oraz gładzie wygładzające do wyrównania powierzchni. Od tego, czy to tylko drobne rysy, większe ubytki, czy może całe połacie ścian są falowane, zależy cały plan działania i ostateczny efekt prac. Bez tego gruntownego podejścia, gładź może tylko zamaskować problemy, a nie je rozwiązać.

Czym szpachlować stare ściany

Rozpoczynając analizę specyfiki prac renowacyjnych na wiekowych murach, często zderzamy się z mnogością problemów. Stare tynki mogą być osypujące się, pokryte trudnymi do usunięcia warstwami farb olejnych lub tapet, a do tego pełne pęknięć i głębokich ubytków. Poniżej prezentujemy zestawienie typowych wyzwań wraz z szacowanym nakładem pracy w stosunku do idealnego podłoża (przyjmując 100% jako minimalny wysiłek).

Stan ściany Typowe problemy Szacowany wzrost nakładu pracy (w % vs idealna ściana) Przykładowe materiały do rozważenia
Drobne rysy i niewielkie nierówności Włoskowate pęknięcia, ślady po usuniętych kołkach +150% Gładź szpachlowa finiszowa, lekka masa naprawcza
Znaczne nierówności i ubytki do 5mm Falujące powierzchnie, dziury po elektryce, średnie pęknięcia +250% Gładź szpachlowa wyrównująca (startowa), elastyczna masa naprawcza
Duże ubytki (>5mm), szerokie pęknięcia, głębokie wżery Głęokie wykruszenia, pęknięcia konstrukcyjne, odspojenia tynku +400% Masy naprawcze strukturalne, gładź cementowa lub gipsowa gruboziarnista
Ekstremalne nierówności, odspojenia tynku, szerokie szczeliny, wilgoć Ściany "pływające", tynk "bębniący", trwałe zawilgocenie +800% (lub więcej) Osuszanie, iniekcja, reprofilacja zaprawami renowacyjnymi, często płyty G-K zamiast szpachlowania

Analiza powyższych danych jasno wskazuje, że podejście do renowacji starych ścian wymaga nie tylko zrozumienia, jakie materiały są dostępne, ale przede wszystkim rzetelnej oceny stanu podłoża. Każdy procent wzrostu nakładu pracy to dodatkowy czas, materiały i koszty, których często nie widać na pierwszy rzut oka. Ignorowanie problemów, takich jak ukryta wilgoć czy słaba spoistość tynku, może doprowadzić do tego, że cała praca pójdzie na marne w ciągu kilku miesięcy. Zatem, zamiast od razu chwytać za gładź, warto poświęcić czas na gruntowną inspekcję i przygotowanie powierzchni. Tylko wtedy osiągniemy trwały i estetyczny efekt.

Decyzja o sposobie renowacji zależy więc w dużej mierze od skali zniszczeń. W przypadku idealnych, acz starych murów, wystarczy cienka warstwa gładzi finiszowej, która nada im aksamitną gładkość. Gdy jednak stajemy w obliczu powierzchni naznaczonej historią – z nierównościami, ubytkami i pęknięciami – plan działania musi być wieloetapowy i precyzyjny.

Każdy kolejny etap prac renowacyjnych – od przygotowania podłoża, przez naprawę konkretnych uszkodzeń, aż po finalne wyrównywanie – ma kluczowe znaczenie. Prawidłowe wykonanie każdego z nich decyduje o tym, czy nowe warstwy szpachli utrzymają się przez lata, czy też pojawią się nowe rysy lub odspojenia. Zaniedbanie podstaw, takich jak usunięcie luźnych fragmentów tynku czy odpowiednie zagruntowanie, to prosta droga do frustracji i konieczności powtórzenia pracy. Dlatego tak ważne jest, aby podejść do tematu metodycznie, niczym chirurg przygotowujący się do skomplikowanej operacji.

Przejdźmy teraz do szczegółowego omówienia poszczególnych etapów renowacji, aby dostarczyć Państwu wiedzy niezbędnej do podjęcia trafnych decyzji i przeprowadzenia prac w sposób, który przyniesie satysfakcjonujący efekt. Odpowiemy na pytania o konkretne narzędzia, techniki i oczywiście – odpowiednie materiały, które są kluczowe w walce z upływem czasu na naszych ścianach. Bo przecież celem nie jest tylko "coś położyć na ścianę", ale stworzyć powierzchnię, która będzie nie tylko piękna, ale i trwała, gotowa na kolejne lata życia w naszym domu czy mieszkaniu.

Przygotowanie podłoża starych ścian przed szpachlowaniem

Zaczynamy od fundamentalnej prawdy w świecie remontów: fundamentem udanej renowacji ścian jest przygotowanie podłoża starych ścian przed szpachlowaniem. To jak z budową domu – bez solidnych podstaw, cała konstrukcja prędzej czy później zacznie pękać. Tutaj podobnie, źle przygotowana ściana oznacza, że najdroższa i najlepsza gładź odspoi się lub skopiuje wszystkie ukryte defekty podłoża. Nie ma tu miejsca na półśrodki. Jeśli ściana nie będzie czysta, sucha, stabilna i wolna od luźnych elementów, to w zasadzie szkoda czasu i pieniędzy na dalsze prace.

Pierwszym etapem jest diagnostyka. Musisz ustalić, czym ściana jest pokryta. Czy to zwykła farba emulsyjna, tapeta (i co jest pod nią?), farba olejna, a może nawet lamperia? Każdy typ wykończenia wymaga innej strategii usuwania. Na przykład, zmycie zwykłej farby wodorozcieńczalnej jest stosunkowo proste – często wystarczy ciepła woda z szarym mydłem i gąbka, a następnie przetarcie czystą wodą. To etap, który mimo swojej pozornej prostoty, wymaga dokładności; pozostawienie resztek mydła może wpłynąć na przyczepność kolejnych warstw.

Schody zaczynają się, gdy mamy do czynienia z farbą olejną. Pamiętam sytuację, kiedy ściana wyglądała pozornie na pokrytą farbą akrylową, a okazało się, że to kilka warstw olejnej emalii sprzed 30 lat. Usunięcie tego jest prawdziwą batalią. Można próbować metod mechanicznych za pomocą szpachelki i opalarki, ale to praca iście syzyfowa, generująca tony pyłu i oparów. Istnieją na rynku specjalne środki chemiczne do usuwania farb olejnych, które zmiękczają warstwę, ułatwiając jej zdrapanie. Należy jednak stosować je ściśle według instrukcji, w dobrze wentylowanym pomieszczeniu, pamiętając o rękawicach ochronnych i masce, ponieważ opary bywają drażniące. Koszt takiego preparatu to od 50 do 150 PLN za litr, a wydajność bywa różna w zależności od grubości warstwy farby.

Tapety to kolejna historia. Ich usunięcie zależy od typu tapety i kleju. Wodorozcieńczalne tapety winylowe zazwyczaj schodzą po namoczeniu wodą ze środkiem do usuwania tapet (koszt około 15-30 PLN za koncentrat). Prawdziwym wyzwaniem bywają jednak tapety na nośniku papierowym przyklejone mocnym klejem do drewna lub, co gorsza, na warstwę gazet namoczonych w kleju, stosowanych kiedyś do "wygładzania" podłoża. W takich przypadkach nie obejdzie się bez mechanicznego usunięcia starą farbę olejną lub tapety, często szpachelką centymetr po centymetrze, aż do odsłonięcia samego tynku. Czasem trzeba użyć skrobaków o szerszym ostrzu lub nawet elektronarzędzi z odpowiednimi przystawkami, pamiętając jednak, aby nie uszkodzić tynku pod spodem.

Po usunięciu wszelkich starych warstw – farb, tapet, klejów – ściana zazwyczaj wymaga mycia. Woda z szarym mydłem świetnie nadaje się do usunięcia pozostałości brudu, kurzu i tłustych plam. Pamiętaj, aby ściana była dobrze wypłukana czystą wodą po umyciu, tak aby nie zostały resztki detergentu. Ten etap może wydawać się banalny, ale ma fundamentalne znaczenie dla przyczepności zaprawy. Szacuje się, że samo usunięcie trudnych warstw i umycie ściany na powierzchni 15 m² może zająć od kilku godzin do nawet dwóch dni, w zależności od oporności materiału i posiadanych narzędzi. Inwestycja w dobre skrobaki (koszt 30-80 PLN za sztukę) i środki do usuwania farb/tapet naprawdę przyspiesza pracę.

Gdy powierzchnia jest już odsłonięta, czysta i sucha, należy usunąć wszelkie luźne ziarna tynku, piasek, pył i kurz. Najlepiej zrobić to szczotką, a następnie odkurzaczem przemysłowym z dobrym filtrem. Dopiero na takie, mocno związane, suche, pozbawione zatłuszczeń, luźnych ziaren tynku, wolne od pyłu i kurzu podłoże można aplikować gładź lub masę naprawczą. Ignorowanie luźnych ziaren piasku pod nową gładzią gwarantuje, że prędzej czy później pojawią się "pajączki" lub, co gorsza, całe płaty zaczną odpadać. To jak z próbą pomalowania zakurzonej półki – farba po prostu nie będzie trzymać.

Następnie przechodzimy do naprawy większych ubytków i pęknięć (co szerzej omówimy w kolejnej sekcji), ale po wstępnych naprawach, ściana wymaga jeszcze przygotowania pod warstwę wyrównującą gładzi. Jeśli tynk był nierówny lub zostały ślady po zdrapywaniu, warto przeszlifować całą powierzchnię gruboziarnistym papierem ściernym (np. gradacji 40 lub 60) lub siatką ścierną na pace. To pozwoli wyrównać drobne nierówności i usunąć wszelkie pozostałe, choćby minimalnie luźne fragmenty tynku. Z własnego doświadczenia wiem, że ten etap potrafi ujawnić niedoskonałości, których gołym okiem nie było widać. Szlifowanie 20 m² ściany ręcznie zajmuje około 2-3 godzin, a zużycie papieru ściernego to kilka arkuszy (koszt 10-20 PLN za 5 sztuk).

Po przeszlifowaniu kluczowe jest dokładne odpylenie całej powierzchni. Pył gipsowy czy tynkowy jest bardzo sypki i znacząco obniża przyczepność kolejnych warstw. Najskuteczniej usunąć go odkurzaczem, a następnie przetrzeć powierzchnię suchą ściereczką lub pędzlem.

Ostatnim krokiem przygotowania jest gruntowanie. Grunt ma kilka funkcji: wzmacnia podłoże (wiążąc luźne cząstki), ujednolica chłonność ściany (zapobiegając zbyt szybkiemu wciąganiu wody z zaprawy szpachlowej), co zapobiega spięciom i pęknięciom, a także poprawia przyczepność. Typ gruntu należy dobrać do rodzaju podłoża – do chłonnych tynków gipsowych stosujemy grunty głęboko penetrujące, do mniej chłonnych betonowych grunty sczepne. Standardowy grunt akrylowy kosztuje około 20-40 PLN za litr, co wystarcza na pokrycie 5-10 m² w zależności od chłonności ściany. Grunt należy nakładać wałkiem lub pędzlem równomiernie, unikając zacieków. Ściana po gruntowaniu musi być całkowicie sucha przed przystąpieniem do szpachlowania, co zazwyczaj zajmuje od 2 do 4 godzin, w zależności od temperatury i wilgotności. Zatem, cały proces przygotowanie podłoża starych ścian przed szpachlowaniem, choć czasochłonny, to inwestycja, która zwraca się w trwałości i jakości ostatecznego wykończenia. Zaniedbanie tego etapu to jak wylanie lukru na stary, spleśniały tort – wygląda może chwilę ładnie, ale jest bezużyteczne.

Naprawa pęknięć i ubytków w starych ścianach

Stare mury to prawdziwa encyklopedia historii budynku, a każdy ślad, każda rysa, uszkodzenia mechaniczne i zwyczajnie krzywe ściany opowiadają swoją opowieść. Ale z punktu widzenia gładkich powierzchni, te historie muszą zostać zredagowane. Naprawa pęknięć i ubytków w starych ścianach to nieodłączny element procesu renowacji, który decyduje o tym, czy gładź pozostanie gładka i jednolita przez lata. Pęknięcia mogą być włoskowate, wynikające z normalnego "pracowania" budynku, lub szersze, świadczące o poważniejszych problemach konstrukcyjnych (te ostatnie wymagają konsultacji ze specjalistą!). Ubytki to zazwyczaj efekt usunięcia kołków, starej instalacji elektrycznej czy po prostu mechanicznych uszkodzeń, np. uderzeń. Każdy z tych defektów wymaga specyficznego podejścia i odpowiedniego materiału.

W przypadku drobnych pęknięć (do około 1-2 mm szerokości) oraz niewielkich ubytków (do kilku mm głębokości), często wystarczy zastosować masę szpachlową finiszową lub lekką masę naprawczą. Masa finiszowa, choć służy głównie do wygładzania, może być użyta do punktowego wypełniania minimalnych rys po wcześniejszym ich rozcięciu (np. nożykiem do tapet), aby materiał mógł lepiej wniknąć. Lżejsza masa naprawcza na bazie żywic polimerowych jest bardziej elastyczna i lepiej radzi sobie z niewielkim ruchem podłoża. Pamiętaj, że nawet najdrobniejsze pęknięcia muszą być najpierw dokładnie oczyszczone z kurzu – np. za pomocą sprężonego powietrza w puszce (koszt ok. 15-25 PLN).

Gdy pęknięcia są szersze – powiedzmy, do 5 mm – standardowa gładź czy masa finiszowa mogą okazać się niewystarczająco wytrzymałe i elastyczne. Materiał po wyschnięciu mógłby po prostu pęknąć ponownie w tym samym miejscu, pod wpływem minimalnych naprężeń w ścianie. W takich sytuacjach idealnym rozwiązaniem jest zastosowanie specjalistycznych, elastycznych mas naprawczych. Niektóre z nich zawierają w składzie włókno szklane, które zwiększa ich odporność na pękanie. Inne, jak elastyczna masa naprawcza nowej generacji, posiadają w swoim składzie specjalną żywicę polimerową.

Ta specjalną żywicę polimerową, która w znacznym stopniu poprawia jej parametry wytrzymałościowe i decyduje o doskonałej przyczepności do podłoża, sprawia, że masa jest nie tylko mocna, ale i elastyczna. Dzięki tej wysokiej i stałej elastyczności, takie masy można stosować na pęknięcia o szerokości do 5 mm bez konieczności stosowania taśm zbrojeniowych, takich jak siatka czy flizelina, które zazwyczaj są niezbędne przy tradycyjnych zaprawach. To oszczędza czas i upraszcza pracę. Masę nakłada się szpachelką, wciskając ją dokładnie w szczelinę. Nadmiar zbiera się, pozostawiając powierzchnię równą z otoczeniem. Schnięcie takiej masy może potrwać od kilku do kilkunastu godzin, w zależności od grubości nałożonej warstwy. Typowa cena takiego gotowego produktu to 20-40 PLN za kilogram.

Do wypełniania większych ubytków, na przykład po usuniętych gniazdkach elektrycznych (standardowe wymiary puszki elektrycznej to około 60-70 mm średnicy i 40-60 mm głębokości) czy większych wykruszeń tynku, często stosuje się specjalistyczne masy naprawcze lub gładzie startowe nakładane grubiej. Jednym z interesujących rozwiązań, dostępnych obecnie na rynku, jest superlekka, szybkoschnąca masa naprawcza. Jej cechą charakterystyczną jest wyjątkowo mały ciężar własny (podawana gęstość to np. 0.4 g/cm³), dzięki czemu nawet grubsze warstwy nie obciążają zbytnio podłoża i nie grożą osiadaniem materiału podczas schnięcia. Mimo niskiej wagi, masa ta ma doskonałe właściwości fizykochemiczne. Co najważniejsze dla szybkich prac naprawczych, wykazuje minimalny skurcz, co oznacza, że nie zapada się znacząco podczas wysychania, a co za tym idzie – często nie wymaga nakładania kolejnych warstw.

Tego typu superlekka masa naprawcza na bazie ultralekkich wypełniaczy jest polecana do szybkiego wypełniania rys, ubytków, pęknięć i wykonywania spoin. Może być nakładana w dowolnej grubości na pęknięcia, ubytki, szczeliny, rysy, co jest jej ogromną zaletą w przypadku nieregularnych, głębokich uszkodzeń. Nałożenie jej warstwy o grubości 2-3 cm w jednym podejściu nie stanowi problemu, podczas gdy tradycyjne gładzie gipsowe zazwyczaj można nakładać maksymalnie do 5 mm na warstwę. Czas schnięcia dla warstwy o grubości np. 1 cm to często zaledwie 2-3 godziny, co znacząco przyspiesza remont. Przykładowa cena takiego produktu to 30-50 PLN za litr (pakowaną objętościowo ze względu na niską gęstość).

Przy wypełnianiu głębszych ubytków, warto pamiętać o dokładnym oczyszczeniu wnętrza ubytku i jego zagruntowaniu. W przypadku bardzo głębokich dziur (powyżej 2-3 cm), czasem stosuje się wypełnienie materiałem gruboziarnistym (np. zaprawą murarską lub tynkarską) do pewnego poziomu, a dopiero potem wykańcza się masą szpachlową. Kluczowe jest, aby każdy etap naprawy był dobrze wyschnięty przed nałożeniem kolejnych warstw czy dalszym szpachlowaniem całej ściany. Niedostateczne wyschnięcie mas w ubytkach może prowadzić do ich zapadania się, pękania lub powstawania plam. Naprawa pojedynczego, większego ubytku o średnicy 10 cm i głębokości 3 cm może zająć około 30-60 minut pracy plus czas schnięcia materiału, który w zależności od jego typu wynosi od 2 do 24 godzin. Zatem, choć proces naprawy pęknięć i ubytków wydaje się oczywisty, wymaga zastosowania odpowiednich materiałów i precyzji, aby ściana rzeczywiście stała się gładka i trwała.

Wyrównywanie dużych nierówności i krzywizn

No dobrze, przebrnęliśmy przez etap czyszczenia i naprawiania lokalnych uszkodzeń. Ale co zrobić, gdy ściana jest po prostu... fala Dunaju? Zwyczajnie krzywe ściany to zmora starych budynków, a zmaganie się z nimi bywa źródłem głębokiej frustracji. W takich przypadkach tradycyjne szpachlowanie gładzią, nawet wielokrotne, może okazać się niewystarczające, zbyt czasochłonne lub wręcz niemożliwe do osiągnięcia satysfakcjonującego efektu. Różnice w poziomie sięgające centymetrów na metrze kwadratowym, czy kąty odbiegające o kilkanaście stopni od prostych, to sygnał, że problem wymaga bardziej radykalnych rozwiązań.

Niewielkie nierówności na ścianie, rzędu kilku milimetrów, można spokojnie zniwelować za pomocą samej gładzi. Służą do tego specjalne gładzie startowe, przeznaczone do nakładania grubszymi warstwami. Dobrym przykładem jest gipsowa ACRYL-PUTZ® ST10 START, która, jak podaje producent, może być stosowana nawet na duże nierówności i nakładać aż do 5mm na jedną warstwę. To pozwala w miarę sprawnie wyprowadzić ścianę, jeśli odchylenia od pionu czy płaszczyzny nie przekraczają 1-2 cm na całej wysokości/szerokości ściany. Przy założeniu, że potrzebujemy zniwelować różnicę 1 cm, potrzebne będą przynajmniej 2-3 warstwy gładzi startowej, każda nakładana po wyschnięciu poprzedniej. To generuje sporo czasu poświęconego na schnięcie i szlifowanie, co często jest lekceważone przy planowaniu remontu.

Nakładanie gładzi startowej warstwa po warstwie wymaga nie tylko cierpliwości, ale i umiejętności. Każdą warstwę po wyschnięciu zazwyczaj trzeba przeszlifować, zanim nałoży się kolejną. Zużycie gładzi startowej przy grubości 5mm to około 5-7 kg na m². Czyli na ścianę o powierzchni 15 m², potrzebne może być ponad 100 kg materiału tylko na jedną warstwę wyrównującą! A jeśli nierówności są większe, ilość materiału i liczba warstw (oraz szlifowania) rośnie lawinowo. Szlifowanie powierzchni pokrytej gładzią startową jest dużo cięższą i bardziej pyłochłonną pracą niż szlifowanie gładzi finiszowej. Do tego celu najlepiej używać pacek z siatką ścierną lub szlifierek do gipsu, wyposażonych w system odsysania pyłu (koszt wynajmu takiej szlifierki to około 80-150 PLN za dobę).

A co, jeśli ściany są wyjątkowo krzywe? Mam na myśli sytuacje, gdzie różnice w poziomie na krótkim odcinku sięgają kilku centymetrów, a rogi pokoju zamiast kąta prostego tworzą romby. Próba wyprowadzenia takich ścian samą gładzią to czyste szaleństwo. O ile gładź startowa pozwala budować grubsze warstwy, to przy 2-3 cm różnicach w płaszczyźnie na odcinku 2-3 metrów, nakładanie jej w taki sposób jest technicznie trudne, bardzo pracochłonne, kosztowne ze względu na zużycie materiału, a efekt często i tak pozostawia wiele do życzenia (ryzyko spękań, odspojenia, nierówności po schnięciu). W takich przypadkach gładź nie jest narzędziem do wyrównania, lecz raczej do wykończenia.

W obliczu ekstremalnych nierówności i krzywizn, warto rozważyć alternatywne rozwiązania. Jednym z najskuteczniejszych i stosunkowo szybkich sposobów na uzyskanie idealnie prostych ścian i kątów prostych w starym budownictwie jest montaż tzw. suchych tynków, czyli płyt kartonowo-gipsowych. Płyty G-K montuje się na specjalnym stelażu wykonanym z profili metalowych (lub rzadziej drewnianych), który jest niezależny od starej, krzywej ściany. To pozwala na łatwe wypoziomowanie konstrukcji i uzyskanie idealnie płaskiej i pionowej powierzchni, niezależnie od tego, co dzieje się pod spodem. Montaż płyt G-K jest szybszy od wielowarstwowego nakładania gładzi startowej na bardzo krzywych ścianach i generuje znacznie mniej mokrych prac (potrzebne są tylko do łączenia płyt i szpachlowania ich powierzchni).

Decyzja o montażu płyt G-K zamiast tradycyjnego szpachlowania grubymi warstwami powinna być poprzedzona analizą kosztów i zakresu prac. Sam materiał – płyta G-K o grubości 12,5 mm – kosztuje około 25-35 PLN za m². Do tego dochodzi koszt profili stalowych (sufitowe, ścienne, łączniki, wkręty), który może wynieść około 15-25 PLN na m² zabudowanej powierzchni. Następnie dochodzi koszt materiałów do łączenia płyt (taśmy, masa szpachlowa do spoin), co jest kolejnym wydatkiem. Całkowity koszt materiałów na system suchej zabudowy wynosi około 50-80 PLN na m², w zależności od cen i skomplikowania konstrukcji. Dodatkowo, taka konstrukcja nieznacznie "zabiera" przestrzeń pomieszczenia – zazwyczaj 4-8 cm z każdej ściany.

Porównując to do kosztów materiałowych samej gładzi potrzebnej do zniwelowania 2 cm nierówności na 15 m², gdzie zużycie mogłoby przekroczyć 200 kg materiału (koszt ok. 300-500 PLN za worki) plus koszty siatek/papierów do szlifowania i zużycie energii elektrycznej do szlifierki, sucha zabudowa często okazuje się bardziej ekonomiczna i szybsza przy dużych nierównościach. Nie wspominając o aspekcie czasowym – postawienie stelaża i zamontowanie płyt na ścianie 15 m² to praca na 1-2 dni dla dwóch osób, podczas gdy nakładanie kilku warstw gładzi z przerwami na schnięcie i szlifowanie może potrwać tydzień lub dłużej. Po zamontowaniu płyt G-K, powierzchnia jest już praktycznie gotowa do szpachlowania masą finiszową, co jest znacznie łatwiejsze niż wyprowadzanie płaszczyzny od podstaw.

Oczywiście, montaż płyt G-K nie jest pozbawiony wad. Jak wspomniałem, zmniejsza powierzchnię pomieszczenia. Wymaga też pewnych umiejętności i narzędzi do cięcia profili i płyt oraz montażu stelaża. Natomiast na powierzchni ścian z płyt G-K trzeba bardzo precyzyjnie spoinować połączenia płyt i wkręty, co jest kluczowe dla uzyskania idealnej gładkości przed malowaniem. Pominięcie taśm zbrojeniowych na spoinach płyt lub zastosowanie niewłaściwej masy szpachlowej do spoin (powinna być specjalna, elastyczna i wytrzymała) jest gwarancją pęknięć w linii łączenia płyt. Ale jako metoda na radzenie sobie z naprawdę wyjątkowo krzywymi ścianami, sucha zabudowa jest często najbardziej sensowną opcją.